Na koncercie mówimy w C-dur

Wywiady

DPP 90O fascynacji afrykańskim brzmieniem, nowej płycie i 10-leciu powstania zespołu Rafał Boniśniak - perkusista zespołu New Day opowiada w rozmowie z Anną Dziura

Właśnie ukazała się nowa płyta zespołu zatytułowana New Day (Nowy Dzień). To ukoronowanie waszej dotychczasowej pracy?
Nowa płyta jest dla nas podsumowaniem. Mija 10 lat od powstania zespołu, 11 lat od mojej pierwszej podróży do Afryki – do Zambii. Bardzo chcieliśmy nagrać tą płytę. Krążek zawiera premierowe utwory, ale są też kawałki, które przez 10-lecie pracy wykonywaliśmy na koncercie, a nigdy ich nie nagraliśmy.

Czym jest dla Was ta płyta?
To spełnienie niewątpliwie naszych marzeń. Chcieliśmy nagrać płytę bardzo akustyczną. Płytę z gośćmi w postaci kwartetu smyczkowego i to się udało. Naszym pragnieniem było zaproszenie do współpracy bardzo dobrego chóru. Mięliśmy ogromne szczęście trafiając na rewelacyjny chór Soli Deo z I Liceum Ogólnokształcącego w Jaśle. Ci młodzi ludzie ujęli nas nie tylko swoją żywiołowością, młodością, barwą. Ten chór obraca się w nurcie takiej samej muzyki jak my tj. muzyki chrześcijańskiej. Co tu dużo mówić. Soli Deo zwyczajnie nas oczarował.

10 lat to sporo. Czy zmienialiście się muzycznie przez ten czas?
Inspiracje pozostają takie same. Mam tu na myśli Afrykę i z tego głównie czerpiemy. Przez 10 lat mięliśmy okazję spotkać na swojej drodze muzyków z różnych kontynentów. Mięli oni wpływ na naszą muzykę i na to, co robimy. Nowa płyta jest naszym zdaniem bardzo dojrzała. Ona podsumowuje wszystkie spotkania. Dwukrotnie koncertowaliśmy z zespołem The Sakala Brothers z Południowej Afryki – z Zambii.

DPP 33

Jaki wpływ miały na waszą twórczość spotkania z nimi?
The Sakala Brothers to bardzo żywiołowy zespół. Ich koncerty są bardzo energetyczne i rytmiczne. Wspólnie z nimi udało się stworzyć niezwykłe widowiska na koncertach. Ci muzycy zaszczepili w nas witalność. Na muzykę przekłada się wiele. Są to z jednej strony spotkania z ludźmi, z drugiej doświadczenia życiowe i nasze spotkania z Bogiem.

Śpiewacie o nadziei, wierze, choć tak naprawdę świat nie proponuje postaw chrześcijańskich.
W społeczeństwie można zaobserwować pewnego rodzaju marazm. Obserwujemy, że treści, które chcemy przekazać nie do końca są uniwersalne ze względu na ,,lotność” w stacjach radiowych. My śpiewamy o tym jak żyjemy, jakie są nasze relacje z Bogiem. Śpiewamy o tym, co Pan Bóg zmienił w naszym życiu i co nam daje. To ogromna radość i nie wstydzimy się tego. O swoich doświadczeniach życiowych można opowiedzieć troszkę inaczej. Chociażby narodziny dziecka można przedstawić w sposób bardziej poetycki, by ukazać jakim darem od Boga jest dziecko i jak bardzo nas to uwrażliwia.

DPP 49

Przeglądając fora internetowe przeczytałam: ,,Niesamowita bezpośredniość, fantastyczny kontakt ze słuchaczem”. Czy taki jest New Day?
Myślę, że tak. My na koncercie mówimy w C-dur (śmiech). Odkrywamy się podczas występów, mówimy o sobie w kontekście doświadczeń z Bogiem. Występując, chcemy wykonać piosenki i otworzyć się przed słuchaczem. Mamy ogromną przyjemność, radość opowiadać o tym, co nas spotyka.

Kto gra, a kto śpiewa w New Day? Czy skład zespołu zmieniał się na przestrzeni tych 10 lat?
Skład zespołu zmieniał się w ciągu tych 10 lat. Od 4,5 roku gramy w składzie najlepszym (śmiech). Jesteśmy grupą przyjaciół - muzyków. Mieszkamy w powiecie w gorlickim.
W zespole na instrumentach klawiszowych gra Mirosław Bogoń – multiinstrumentalista, świetny aranżer. Mirek aranżował kwartety smyczkowe i część chórów do kawałków z nowej płyty. Na gitarze basowej gra Tomasz Kubala – znakomity basista, mój wieloletni przyjaciel. To jest jedyny basista, z którym się tak dobrze rozumiemy. To jedyny basista na świecie, który się nie obrazi, gdy perkusista mu powie jak on ma grać (śmiech). Tomek jest skromny i niesamowicie pokorny w tym wszystkim. Jest w stanie przełknąć taką gorzką pigułkę i zagrać to, co proponuje mu perkusista.
Perełką naszego zespołu jest pochodząca z Piwnicznej Zdrój Natalia Górka. To góralka z temperamentem i jak trzeba to nas ,,poustawia”. Natalia jest bardzo fajnym katalizatorem. Z tą młodą wokalistką spotkaliśmy się na warsztatach jazzowych. Oczarowała mnie swoim głosem, sposobem podejścia do muzyki i tym, jakim jest ciepłym człowiekiem.

DPP 95

Pierwsze Wasze płyty były inspirowane podróżami na Czarny Ląd. Opowiedz o swojej fascynacji afrykańskim brzmieniem.
W swoich marzeniach nigdy nie przypuszczałem, że pojadę do Afryki. Pewnego dnia, zupełnie niespodziewanie zadzwonił do mnie telefon. W słuchawce telefonu usłyszałem: ,,Czy chciałbyś pojechać do Afryki?”. Pytając ile mam czasu na zastanowienie dowiedziałem się, że 10 minut. Skontaktowałem się wówczas z moją narzeczoną i za dwa dni wylądowałem w Zambii. Poleciałem tam jako salezjański świecki wolontariusz misyjny na misje. Była to największa przygoda w moim życiu. Podróż zmieniła całkowicie moje życie, moje podejście do wielu spraw. Zmieniła podejście do życia, ale ubogaciła mnie muzycznie. W Zambii poznałem m.in. zespół The Sakala Brothers oraz miałem okazję grać z najlepszymi bębniarzami. Sam gram na perkusji i nigdy nie marzyłem, że uda mi się spotkać takich muzyków, w ich naturalnym środowisku. Był to powrót do prawdziwych korzeni. Zacząłem się bardzo interesować tą muzyką afrykańską, bębnami. Z czasem okazało się, że dość dobrze radzę sobie na bębnach afrykańskich z Afrykańczykami. To umożliwiło mi grać z nimi, podróżować, jeść itd. Dotknąłem Afryki innej niż turyści.
Szczerze muszę tutaj podkreślić, że Afryka to również ogrom cierpienia, biedy, chorób. Dotknęło mnie to bardzo i zmieniło.

Dlaczego?
W wielu przypadkach odnosiłem wrażenie, że obraz Afryki jest wypatrzony przez media, filmy, które przedstawiają Afrykę, której tak naprawdę nie ma. Ja miałem problem chociażby ze znalezieniem na drzewach owoców. Te owoce nie mają czasu dojrzeć. Ludzie z biedy zrywają z drzew już zalążki i zjadają je. Jeśli ktoś ma jakieś owoce, to pochodzą one ze strzeżonych plantacji, czy z zamkniętych ogrodów. Afrykańczycy mimo tej całej nędzy są bardzo pogodni. Potrafią podzielić się tym, co mają w danej chwili. Oni nie wiedzą czy będą mięli co zjeść na kolację, czy na drugi dzień. Mając nawet kilka jajek potrafili usmażyć jajecznicę i podzielić się nią.

Afryka była bodźcem do założenia zespołu?
Po powrocie z Afryki wraz z grupą przyjaciół postanowiliśmy założyć zespół i śpiewać o tym, co tam przeżyłem. Zrobiliśmy płytę i okazało się, że jedna z naszych piosenek spodobała się słuchaczom. Nie mając jeszcze nazwy zespołu pojechaliśmy na koncert. I tak właśnie powstał zespół New Day.

DPP 101

Jakie macie plany na nadchodzące miesiące?
Obecnie promujemy najnowszą płytę, która 10 mają br. miała premierę. Koncert premierowy odbył się w Krakowie. Przygotowujemy się do akustycznego koncertu radiowego. Będzie to specjalny, akustyczny koncert tej nowej płyty Nowy Dzień z kwartetem smyczkowym.
9 miesięcy pracy nad płytą to był nieustanny stres, emocje, koncerty. Planujemy koncerty, grę na kilku festiwalach. Mamy też marzenie nakręcić teledysk w Malawi do piosenki Wyspa. Gościnnie zaśpiewał ten utwór Po Chawinga – nasz przyjaciel z Malawi. Chcemy polecieć do niego, odwiedzić go, a jednocześnie nakręcić teledysk. Jest to jedyna piosenka, której nie gramy na koncertach z szacunku do Po Chawinga. Utwór ten zaśpiewał po malawijsku rewelacyjnie. Mamy nadzieję, że w październiku lub listopadzie uda nam się polecieć do Afryki.

Dziękując za rozmowę życzę Wam by wszystkie marzenia i plany się spełniły.

Zobaczcie fragmenty koncertu uwielbienia z 22 czerwca br.

{youtube}-A8R32pubWw{/youtube}

50000 Pozostało znaków